Coś się kończy, aby coś mogło się rozpocząć. STOP - to nie jest wpis, w którym zawieszam działalność mojego bloga. Nie, nie - ten post ma być początkiem pewnej metamorfozy, którą mam zamiar przeprowadzić i mam nadzieję, że uda mi się to zrobić w miarę bezboleśnie. Zapraszam do szczegółów.
W życiu każdego człowieka przychodzi taki moment, że trzeba się zatrzymać po to aby można było pójść dalej. Taka metafora przyszła mi do głowy, kiedy zdałem sobie sprawę z tego, że mój blog ma już rok. W tym czasie na łamach Celownika pojawiło się ponad 100 artykułów. Jedne lepsze, jedne gorsze, ale najważniejsze, że wszystkie były pisane dla Ciebie. Tak, drogi czytelniku mojego bloga - wszystkie wpisy są dla Ciebie - bo to Ty jesteś najważniejszą osobą na tej stronie.
Postanowiłem napisać ten post, ponieważ przez ostatnie dwanaście miesięcy naprawdę wiele się zmieniło. Piszę teksty, doradzam, oceniam produkty i to wszystko dzięki Tobie - osobie, która regularnie odwiedza mojego bloga.
Dziękuję Ci za to, że jesteś :)
Nie odkryję żadnej tajemnicy jeśli powiem, że o ile w kwestiach finansowych dobrze sobie radzę, o tyle budowanie i zarządzanie stroną internetową to dla mnie absolutna nowość. W związku z powyższym strona Celownika ciągle się zmienia i powiem Ci jeszcze, że to nie koniec metamorfozy jaką zamierzam przeprowadzić. Ale nie będę zanudzał Cię szczegółami. Jeśli zaglądasz tu regularnie na pewno sam je zauważysz :) - przy okazji gdybyś zapisał się na newsletter, to miałbyś ułatwione zadanie.
Do rzeczy...
Na początku chciałbym Cię przeprosić za tak długi i niezwiązany z tematem wstęp, ale ten wpis ma dla mnie znaczenie przełomowe - jest końcem i jednocześnie początkiem nowego Celownika. STOP! Obiecuję, że teraz już przejdę do tematu, czyli do opisu sytuacji w których najczęściej tracimy pieniądze.
Każdy chciałby mieć jak największe oszczędności. Problem w tym, że zarówno ja, jak i Ty wciąż popełniamy te same błędy, przez które tracimy setki jeśli nie tysiące złotych. Do największych wyciągaczy pieniędzy należą:
- zachcianki - chyba najgroźniejszy zjadacz naszych oszczędności. Cotygodniowy wypad na ciuchy, do fryzjera czy z kumplami na piwo to przecież nic innego jak regularne wydatki, które ostro drenują nasz portfel.
- wakacje - czas wolny sprawia, że postępujemy nieracjonalnie. Tłumaczymy sobie, że wakacje są raz w roku i nie będziemy sobie przecież odmawiać przyjemności. Kupujemy więc kolejną nikomu niepotrzebną pamiątkę, a nasz portfel w tym czasie chudnie.
- rozpieszczanie dzieci - kurczę, tyle tu fajnych ubranek/zabawek a ja ostatnio nakrzyczałem/łam na moje dziecko. Kupię mu coś w ramach rekompensaty i będzie po kłopocie. Tu akurat mam przykład z mojego podwórka - gdy mój Michał był jeszcze bardzo mały, moja żona przechodząc obok ubranek nigdy nie mogła się powstrzymać przed ich obejrzeniem. Na szczęście dla mnie i moich finansów na oglądaniu najczęściej się kończyło ;)
- codzienności - przecież jedna kawa wypita na stacji benzynowej w drodze do pracy nie wpływa na stan moich oszczędności. Tak samo jak zakup batona czy ulubionej gazety. Wbrew pozorom te małe kwoty w ujęciu miesięcznym kumulują się do naprawdę dużych sum.
- chęć zaistnienia - to bardzo zdradliwy wyciągacz oszczędności, który czai się w naszej głowie. Markowe ciuchy, najnowszy telefon czy 50 calowy telewizor mają "pokazać" naszym znajomym jak fajny ze mnie gość/gościówa. Dewiza "postaw się a zastaw się" najlepiej oddaje ten problem.
- kredyty - to nic, że nie mam oszczędności - w najgorszym wypadku wezmę przecież kredyt. Trzeba jednak zaznaczyć, że zaciągnięcie pożyczki to pójście na skróty i do tego bardzo kosztowne. Przecież bank w zamian za udostępnienie gotówki pobierze o nas różne opłaty.
Powodów, dla których ludzie nie posiadają oszczędności jest mnóstwo. Te wymienione powyżej to tylko ich mały wycinek. Tak naprawdę każdy z nas jest inny i inaczej traktuje swoje pieniądze. Nie mówię, że wydawanie pieniędzy jest złe. Złe jest to, że wydajemy wszystko co zarobimy, a w skrajnych wypadkach nawet więcej. To bardzo zły nawyk, którego trzeba jak najszybciej się pozbyć.
Winę za taki stan rzeczy ponosi niewystarczający poziom edukacji finansowej.
Zaczynając od okresu dzieciństwa, kiedy to mało który rodzic mówi swoim podopiecznym, że aby coś kupić najpierw trzeba na to zapracować.
Potem w szkole nie było żadnego przedmiotu poważnie traktującego o pieniądzu i sposobach jego zarabiania (ot taka przedsiębiorczość).
I wreszcie totalnie leżąca edukacja na temat zwykłych produktów bankowych, czyli jak działa konto osobiste, dlaczego kredyty są kosztowne, gdzie lokować oszczędności czy w końcu co oznacza darmowy kredyt w karcie kredytowej.
Wiecie dlaczego nikt o tym głośno nie mówi?
Bo zadłużonym społeczeństwem łatwiej manipulować. Dłużnik zawsze będzie na łasce wierzyciela. Dlatego od dziś zaczynam głośny i wyraźny kurs dotyczący planowania, zarządzania i wreszcie mądrego wydatkowania pieniędzy. Mam nadzieję, że aktywnie przyłączysz się do mojej inicjatywy :)
Uff koniec...
Mam nadzieję, że nie "zmęczyłem" Cię za bardzo moimi wynurzeniami. Dzięki wielkie za to, że dotarłeś do końca tego artykułu.
A teraz, jeśli to nie problem, bardzo Cię proszę zrób coś dla mnie. Będę bardzo wdzięczny za Twoją reakcję: napisz w komentarzu co myślisz o mojej inicjatywie lub po prostu daj znać czy wpis Ci się podobał. Będę zobowiązany za każdą informację zwrotną. Możesz także podzielić się tym tekstem ze swoimi znajomymi udostępniając wpis w portalach społecznościowych lub podsyłając im adres http://www.celownikfinansowy.pl/. Kto wie może spodoba im się taka tematyka.
Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dzięki, że jesteś :)
Jacek
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Edukacja finansowa jest dla mnie bardzo ważna. Zabrakło mi jej w domu, w szkole, potem w dotychczasowym życiu. Niby coś tam wiedziałam, że trzeba odkładać i dzięki temu mam podstawowe dobra materialne. Jednak powinno być inaczej. Nie panowałam nad swoimi finansami, wydatki równały się przychodom, czasami tylko jakieś dodatkowe pieniądze byłam w stanie odłożyć, a i tak zaraz trzeba było łatać różne dziury.
OdpowiedzUsuńZ zainteresowaniem i przyjemnością będę śledzić Celownik finansowy, bo wiedza w każdym wieku jest potrzebna i pozwala zmienić nasze postępowanie.
Pozdrawiam Maria
Maria, bardzo dziękuję za komentarz. Niestety w pełni się z Tobą zgadzam - edukacja finansowa leży. Czasem mam wrażenie, że ludzie pracują wyłącznie po to aby wydać wszystko co zarobili. Ja miałem to szczęście, że zostałem wychowany w wierze oszczędzania i tak mi już zostało :) Pozdrawiam Cię serdecznie i zapraszam do kolejnego wpisu, który myślę że też przypadnie Ci do gustu.
Usuń