Ads 468x60px

.

05 maja 2015

Kredytowe rendez-vous, czyli jak nie dać się naciągnąć?


Wszyscy wiemy, że najlepszym sposobem sfinansowania różnych wydatków jest wykorzystanie w tym celu własnych oszczędności. Co jednak w przypadku jeśli takowymi nie dysponujemy, a chęć posiadania nowego przedmiotu jest silniejsza niż zdrowy rozsądek? Pomocne w tym względzie okazuje się wykorzystanie pieniędzy należących do kogoś innego, najczęściej do banku. Zanim jednak zaciągniemy konkretne zobowiązanie koniecznie zwróćmy uwagę na następujące kwestie.

Powstanie dzisiejszego wpisu zostało sprowokowane przez jedną ze stałych czytelniczek mojego bloga, która to ma marzenie zostać właścicielką własnych czterech kółek. Niestety owa niewiasta nie zgromadziła jeszcze na tyle dużych oszczędności, aby w 100 procentach pokryć koszt nabycia wymarzonego samochodu. Zdecydowała się więc, że uzupełni brakującą kwotę pieniędzmi pożyczonymi od banku. Pytanie tylko od którego?

Zanim zastanowimy się nad odpowiedzią na powyższe pytanie, wróćmy do podstaw, czyli do tego jakie są główne koszty takiego zobowiązania:

- oprocentowanie nominalne - to od tego parametru zależy wysokość płaconych przez kredytobiorcę odsetek, dlatego im niższe tym lepsze

- prowizja za udzielenie - opłata pobierana przez bank za udostępnienie klientowi pieniędzy (swoją drogą bardzo mocno wzrosła w ostatnim czasie)

- ubezpieczenia - zwykle od choroby lub utraty pracy, ale jakie by nie były niestety mocno podnoszą ogólne koszty kredytu (warto dopytać, czy w konkretnym przypadku dana polisa jest obowiązkowa, czy też nie)

- opłata przygotowawcza - ostatnio jest to coraz częściej stosowane obciążenie (na skutek obniżek stóp procentowych dokonanych przez NBP - banki mocno szukają sposobów na utrzymanie swoich zarobków na dotychczasowym poziomie, więc wymyślają różne dodatkowe opłaty)

- opłata za rozpatrzenie wniosku - częściej spotykana w działalności gospodarczej, choć nigdy nie wiadomo kiedy jakiemuś bankowi przyjdzie do głowy aby ją wprowadzić.

Jak wśród tych wszystkich opłat znaleźć najlepszą ofertę kredytu?

Najprostszym rozwiązaniem jest poproszenie o informację o całkowitej kwocie jaką musimy oddać do wybranego banku. Celowo mówię o całkowitej kwocie do zapłaty, a nie koszcie danego kredytu, gdyż ona w lepszy sposób pokaże nam która oferta rzeczywiście jest dla nas atrakcyjniejsza przy przyjętych parametrach (kwota kredytu i okres jego spłaty).

Po prostu będziemy wiedzieć, że na przykład za pożyczenie 10 000 zł - w banku A musimy oddać 13 100 zł, a w banku B - 13 220 złotych. Tym samym oferta banku B jest gorsza. Proste prawda?

Wracając do pytania mojej koleżanki, to chciałaby ona zaciągnąć kredyt gotówkowy na kwotę 12 tys. złotych, ale przy założeniu, że jej miesięczne obciążenie nie przekroczy 450 złotych. W takim przypadku najrozsądniejszym rozwiązaniem będzie rozłożenie spłaty tego zobowiązania na 36 miesięcy. Wtedy bowiem rata takiego kredytu nie powinna przekroczyć sumy 400 złotych.

W związku z tym, że oferty kredytów gotówkowych w dużej mierze są przygotowywane indywidualnie dla każdego klienta (zależą od jego zdolności i historii kredytowej) trudno jest wskazać jednoznacznie jeden bank, w którym znajdziemy najlepsze rozwiązanie.

Z propozycji dostępnych obecnie na rynku sprawdziłbym Kredyt Bezpieczny Korzystny w Raiffeisen Polbank, Kredyt dla Każdego w eurobanku oraz Kredyt Gotówkowy w Getin Noble Banku.

Całą operację poszukiwań radzę jednak rozpocząć od banku, w którym moja czytelniczka posiada już konto osobiste. Często się zdarza, że dla swoich stałych klientów banki mają przygotowane różne oferty promocyjne.

I jeszcze coś ode mnie…

Jak wiecie jestem zagorzałym przeciwnikiem zadłużania się tylko po to, aby pozyskane środki przeznaczyć na cele konsumpcyjne. Dużo lepszym rozwiązaniem jest samodzielne zgromadzenie odpowiedniej kwoty. Dla opisanego przypadku sumę 12 tys. złotych udałoby się zgromadzić w nieco ponad 2 lata regularnego odkładania po 450 złotych miesięcznie. Dzięki takiemu zabiegowi nie dość, że rok krócej ponosimy comiesięczne obciążenie (kredyt byłby na 36 m-cy), to także nie jesteśmy obciążani kosztami związanymi z samym kredytem. Innymi słowy jest TANIEJ i KRÓCEJ!!!

Czy jednak moja znajoma jest skłonna swoją decyzję o zakupie samochodu odłożyć w czasie? Czy potrafi zrezygnować z bieżącej konsumpcji (regularne odkładanie pieniędzy) na rzecz przyszłego zakupu auta bez konieczności zaciągania kredytu? Tylko ona sama zna odpowiedzi na te pytania :)

A Wy jak byście się zachowali w takiej sytuacji?

Pozdrawiam, Jacek

1 komentarz:

  1. Trudno jest sobie wyobrazić sytuację, w której odkładamy przez kilka lat na samochód, który jest nam potrzebny teraz. Owszem, zgadzam się, że warto jest pomyśleć o zakupie wcześniej i odkładać pieniądze, aby zaciągnąć mniejszy kredyt i tym samym zmniejszyć koszty związane z jego finansowaniem. Podoba rzecz ma się z kredytem hipotecznym. Nie kupimy mieszkania z oszczędności. A pieniądze i tak musimy odłożyć, aby mieć na wymagany wkład własny.

    OdpowiedzUsuń

 

Zastrzeżenie

Informacje przedstawione na tej stronie internetowej są prywatnymi opiniami autora i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715). Wszystkie decyzje inwestycyjne czytelnik podejmuje na własną odpowiedzialność.
 
Blogger Templates