Ads 468x60px

.

26 sierpnia 2015

Ile kosztuje upał?

Fala upalnego powietrza na szczęście jest już za nami. Założę się, że temperatury powyżej 30 stopni Celsjusza ostro dały Wam się we znaki. Nie martwcie się, nie jesteście osamotnieni - ja również ciężko to przeżyłem. Ale nie ma tego złego, co by na… artykuł nie wyszło ;) Tak moi drodzy, zakończone kilka tygodni temu zwrotnikowe temperatury sprawiły, że postanowiłem podliczyć wydatki poniesione przeze mnie na ratowanie się przed tym skwarem.

Powietrze

Pierwszą i chyba najbardziej znaną metodą walki z upałami jest kupno wentylatora. Niestety w okresie letnim ceny tych urządzeń są, powiedzmy sobie szczerze, mało atrakcyjne. Ja za swój, nie oszukujmy się słaby model, zapłaciłem 120 złotych. A widziałem i takie, które kosztowały 300 złotych i więcej. Wadą wentylatorów jest jednak to, że one nie chłodzą a tylko dmuchają powietrze, więc siłą rzeczy temperatura nie spada.

Drugim sposobem na ulżenie sobie w czasie obowiązywania wysokich temperatur jest zakup klimatyzatora, czy tam klimatora – nie wiem jak to się fachowo nazywa ;) Rozwiązanie tego typu nie dość, że schładza powietrze, to jeszcze w wybranych modelach je nawilża, co dodatkowo zwiększa komfort użytkowania. Do podstawowych wad tej „maszyny” należy zaliczyć, podobnie jak powyżej, wysokie ceny w okresie letnim i dość duży hałas występujący podczas jego pracy. Ceny najprostszych urządzeń wahają się od 300 do 400 złotych. Choć bardziej rozrzutni mogą wydać nawet i 1000 złotych. Ja niestety nie skusiłem się na zakup klimatora, ale na pewno rozważę taką opcję w przyszłym roku.

Woda od wewnątrz

Wszyscy wokół powtarzają, że w czasach upałów najważniejszą rzeczą jest odpowiednie nawadnianie organizmu. O ile w ciągu normalnych dni należy spożywać ok. 2 litrów płynów, to w te bardziej gorące nawet 3 litry. Ja na szczęście z tego zadania wywiązuję się wyśmienicie. Jako, że jestem dość aktywnym człowiekiem moje średnie dzienne picie samej wody zamyka się na 2 litrach. Do tego dochodzą płyny pochodzące z jedzenia, kawy, herbaty i owoców - więc sumarycznie spokojnie dobijam do 3 litrów. Zaraz, przecież miało być o kosztach :)

Przyjmując, że dziennie wypijam 2 litry wody mineralnej a ostatnie upały trwały 30 dni, to ja w tym czasie spożyłem 60 litrów wody, czyli 40 butelek. Zakładając, że jedna butelka kosztuje około 1,80 zł to moje „nawadnianie” uszczupliło mój portfel o jakieś 72 złote.

Woda na zewnątrz

Nie byłbym sobą, gdybym w czasie takich temperatur nie odwiedził basenu. Co prawda , nie jestem stałym bywalcem pływalni, ale w ciągu ostatniego miesiąca odwiedziłem te miejsce aż trzy razy. Oprócz tego, że wizyty te pozytywnie wpłynęły na mój organizm przyjemnie go schładzając, to niestety okazały się one dość kosztowne - wydałem na nie około 100 złotych.

W ramach wytłumaczenia dodam tylko, że w dwóch przypadkach na basenie byłem z całą rodziną (dwie osoby dorosłe + Michał). Za każdym razem taki wypad kosztował mnie około 40 złotych (17 złotych/h za jednego dorosłego). Do tego należy dodać samodzielną wizytę w jednej z warszawskich pływalni za 19 złotych za godzinę. W sumie daje to 99 złotych.

Koszty…

W moim przypadku ubiegło miesięczna walka z upałem kosztowała mnie 291 złotych. Całkiem sporo zważywszy na fakt, że to wydatek spowodowany wyłącznie wysoką temperaturą. Przyznam jednak, że dla osób bardziej wymagających powyższe wydatki mogą ulec znacznemu zwiększeniu - chociażby w chwili zakupu klimatyzatora lub częstszych wizyt na basenie.

Pocieszające jest jednak to, że okres największych upałów chyba mamy już za nami, więc i wydatki na walkę z tym „żywiołem” w najbliższym czasie powinny być mniejsze.

A Wy jak sobie radziliście z wysoką temperaturą? Dużo Was to kosztowało?

Pozdrawiam, Jacek

10 komentarzy:

  1. Dużo.. zakup klimatyzacji i kilku wiatraków do biura

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dla mnie wydatki (chyba) były mniejsze, a były spowodowane nie tyle upałami co brakiem deszczu :) Udało się przez cały miesiąc przemieszczać się po mieście na rowerze bez wydawania pieniędzy na komunikację :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja jakoś nie mogę się na razie przekonać do roweru. Choć pewnie dojazd do pracy zająłby mi tyle samo czasu co komunikacją. Może kiedyś jednak dojrzeję do tej decyzji :)

      Usuń
  3. Bardzo ciekawe podliczenia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Może zima będzie lżejsza za to i zaoszczędzimy trochę na ogrzewaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Panie Jacku, koszty dałoby się obniżyć. Nie wiem, jaka jest w Warszawie jakość wody w kranie, ale ja u siebie od kilku już lat piję takową - nie kupuję tej ze sklepu. Dlaczego? Ta w kranie jest częściej badana niż ta butelkowana, ponoć zawiera też potrzebne pierwiastki (choć nie wiem, w jakich proporcjach). Po prostu ufam spółce wodociągowej. Nie trzeba też dźwigać zgrzewek/butelek ze sklepu;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest Pan pierwszą osobą, która tak robi. Wielu moich znajomych postępuje dokładnie tak samo. Ja jednak mam pewne obawy co do jakości warszawskiej wody. Może gdybym mieszkał w jakimś czystszym rejonie kraju, to skusiłbym się na taki zabieg. Na razie jednak zostanę przy butelkach ;) Dziękuję za komentarz.

      Usuń

 

Zastrzeżenie

Informacje przedstawione na tej stronie internetowej są prywatnymi opiniami autora i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715). Wszystkie decyzje inwestycyjne czytelnik podejmuje na własną odpowiedzialność.
 
Blogger Templates