Ads 468x60px

.

16 czerwca 2015

130 złotych za niecałe 10 kilometrów - BYŁO WARTO!!!


Na początku dzisiejszego wpisu chciałbym Was bardzo przeprosić, że w ciągu ostatniego tygodnia na moim blogu nie pojawił się żaden nowy artykuł. Taka sytuacja wynika z mojej chwilowej nieobecności w Warszawie oraz braku dostępu do komputera, o który sam dobrze zadbałem ;) TAK zrobiłem to z pełną premedytacją. Dlaczego? O tym za chwilę…

O tym, że całkowity brak dostępu do urządzeń elektronicznych działa na ludzi „kojąco” nie muszę nikogo przekonywać. Reset w postaci obcowania z naturą jest błogosławieństwem dla każdego, kto 40 godzin w tygodniu spędza przed ekranem komputerowym. Już domyślacie się dlaczego nic nie napisałem? BO BYŁEM NA URLOPIE w moich ukochanych Tatrach.

W sumie wyjazd okazał się być dość krótki, gdyż na rzeczywiste chodzenie po górach miałem zaledwie 4 dni, ale w tym okresie udało mi się wdrapać na szczyty o łącznej wysokości prawie 10 kilometrów. Czy to mało? W moim odczuciu nie, ale pragnę zauważyć, że w najwyższych partiach Tatr wciąż leży śnieg, więc bez specjalnego sprzętu (raki, czekany) nie ma co się tam wybierać. Dodam jeszcze, że moje chodzenie po górach ma dostarczać mi przyjemności, a nie zagrażać mojemu życiu i zdrowiu. Chodzę więc tam, gdzie jest względnie „sucho”.

W sumie w czasie mojego pobytu na „południu” Polski wszedłem na:

- Gubałówkę 1126 m n.p.m. - tak, byłem uparty i twardo szedłem obok jeżdżącej kolejki,

- Nosal 1206 m n.p.m. - pobyt w Tatrach bez wejścia na Nosal, to pobyt stracony ;)

- Sarnią Skałę 1377 m n.p.m. - tu pojawiłem się z sentymentu, ponieważ ostatnio na tym szczycie byłem … 18 lat temu - ale ten czas leci…

- Kasprowy Wierch 1987 m n.p.m. - tu pobiłem ubiegłoroczny rekord czasu wejścia na ten szczyt mojego znajomego (2 godziny) - mi udało się tego dokonać w 1:50h - było ostro :)

- Kopę Kondracką 2005 m n.p.m. - pierwszy szczyt na Czerwone Wierchy pokonany w deszczu,

- Małołączniak 2096 m n.p.m. - drugi szczyt Czerwonych, z którego byłem zmuszony uciekać przed burzą, która niespodziewanie wybuchła na Ciemniaku :(

W sumie odwiedziłem szczyty o łącznej wysokości 9797 m n.p.m.

Tytułowe 130 złotych to nic innego jak koszt benzyny jaką zużył mój samochód w drodze do Zakopanego. Odległość jaką pokonałem to około 400 km, podczas których moje auto spaliło prawie 27 litrów paliwa (wyjątkowo mało - aż sam nie mogłem w to uwierzyć, ale tak wskazał dystrybutor). Mnożąc te 27 litrów przez cenę benzyny 4,82 wychodzi właśnie 130 złotych.

Zużycie paliwa podczas mojej podróży do stolicy wielkopolski było dużo wyższe!!!

Owszem otrzymaną kwotę (130 zł) należy pomnożyć razy dwa, gdyż musiałem jakoś wrócić, ale i tak 260 złotych za podróż w moje ulubione Tatry to mały wydatek. Zwłaszcza jeśli ową sumę podzielimy na 3 osoby (tyle nas było w aucie) uzyskamy, że koszt przejazdu wyniósł niecałe 87 złotych na łebka, czyli bardzo mało.

Zaraz pewnie pomyślicie sobie, że ten tekst nie jest kompletny, ponieważ nic nie mówi na temat kosztów noclegów, żywienia itd… Od razu pragnę Was uspokoić, że takie zestawienie również przygotuję, ale dopiero po moim drugim urlopie, który spędzę na północy naszego wspaniałego kraju - nad Bałtykiem.

Pozdrawiam Was serdecznie i zapraszam do stałego odwiedzania mojego bloga. 

Jacek

2 komentarze:

  1. Ja akurat jestem górołazem i takie szczyty to dla mnie nic, ale dobrze że chodzisz po górach i zachęcasz do tego na swoim blogu. Powodzenia w dalszym blogowaniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chodzę po górach dopiero od 8 lat - byłem praktycznie wszędzie oprócz Bieszczad :) Ale to jednak Tatry robią na mnie największe wrażenie i teraz nie wyobrażam sobie abym przynajmniej raz w roku ich nie odwiedził. Dzięki za komentarz

      Usuń

 

Zastrzeżenie

Informacje przedstawione na tej stronie internetowej są prywatnymi opiniami autora i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715). Wszystkie decyzje inwestycyjne czytelnik podejmuje na własną odpowiedzialność.
 
Blogger Templates