Ads 468x60px

.

25 marca 2015

Konserwatywne podejście do finansów?!? U mnie to działa…


Przychody, koszty, oszczędności, kredyty – te wszystkie słowa nierozłącznie wiążą się z finansami osobistymi. Każdy z nas przecież otrzymuje wynagrodzenie, płaci rachunki, czy też czasem „zaszaleje” wydając kilkaset złotych na różne cele konsumpcyjne. Ważne jest jednak, aby wszelkie wykonywane przez nas operacje znajdowały się pod naszą bezpośrednią kontrolą. A to już nie zawsze jest takie oczywiste…

Dzisiejszy wpis powstał jako odpowiedź na post Marcina Iwucia dostępny TUTAJ - autora znanego bloga finansowego pt. Finanse Bardzo Osobiste. We wspomnianym wpisie Marcin przedstawia 10 kroków, dzięki którym w prosty sposób można ujarzmić swój budżet domowy (szczerze polecam).

Co ważne, we wspomnianym poście Marcin organizuje także mini konkurs, w którym można wygrać jego książkę z osobistą dedykacją.

No więc, zacznijmy…

Z rynkiem finansowym jestem związany od ponad 15 lat (studia, samodzielne inwestowanie na giełdzie, zarządzenie swoimi dochodami), przy czym aktywnie pracuję w tym segmencie od prawie ośmiu (doradca bankowy, specjalista w domu maklerskim, analityk w porównywarce finansowej). Przyznam się szczerze, że pomimo długiego stażu na rynku, to wciąż uczę się czegoś nowego. Niemniej przez ten czas wypracowałem już sobie pewne kwestie, którymi od zawsze kierowałem się w moim życiu finansowym. 


Tak było:
  • Zawsze miałem smykałkę do oszczędzania. Nawet na początku mojej kariery zawodowej, gdy zarabiałem niewiele udawało mi się odłożyć jakąś sumę pieniędzy na koncie osobistym. Nigdy nie miałem sytuacji, w której musiałbym pożyczyć pieniądze od moich najbliższych, o banku nawet nie wspominając.
  • Nigdy nie kupowałem rzeczy pod wpływem chwili – każdy nawet najmniejszy przedmiot musiał być mi potrzebny. Ot, takie wypaczenie.
  • Nigdy nie goniłem za nowinkami technologicznymi – nie potrzebuję wydawać pieniędzy na najnowszego iPhone’a, tylko dla samego posiadania. Owszem mam smartfona, ale tylko dlatego, że jest mi potrzebny do telefonowania, sms-owania, mail-owania, no i czasem pstryknę jakąś fotkę mojemu synkowi.
  • Zawsze wybierałem to co dobre, a nie co nowe – mam tu na myśli chociażby mój samochód, który kupiłem 2,5 roku temu. Była to 5 letnia Toyota Corolla z małym przebiegiem i w bardzo dobrym stanie. Auto całkowicie bezawaryjne, a nie kosztowało nawet połowy tego, co wydałbym na nowy pojazd innej marki.
  • Przed wyjazdem na wakacje z wyprzedzeniem miałem dokładnie wyliczoną kwotę jaką mam zamiar wydać na taki wypad. Wcześniejsza rezerwacja kwater pozwalała wyliczyć koszt noclegów, a z góry zaplanowane atrakcje są pomocne w kalkulowaniu innych kosztów. Oczywiście zawsze zostawiałem sobie pewien margines błędu, bo przecież nikt nie jest w stanie zaplanować wszystkiego ;)

Tak jest, czyli to co powyżej plus:
  • Co miesiąc staram się odkładać z góry zaplanowaną sumę pieniędzy. Do tej pory moim ulubionym instrumentem do oszczędzania były lokaty bankowe oraz konta oszczędnościowe. Z racji miejsca, w którym pracuję (Comperia.pl) zawsze mam dostęp do informacji na temat najlepszych w danej chwili produktów służących do pomnażania moich pieniędzy.
  • Zawsze idąc na zakupy przygotowuję listę niezbędnych produktów, które akurat są mi potrzebne. Dzięki temu oszczędzam swój czas (zakupy przebiegają dużo sprawniej) a do tego mam pewność, że nie wydam pieniędzy na zbędne artykuły.
  • Zacząłem budować swój portfel funduszy poprzez regularne nabywanie jednostek – tutaj dopiero zgłębiam temat strategii i ogólnych metod zarządzania kapitałem.
  • Spłacam walutowy kredyt hipoteczny (to pierwszy dług jaki byłem zmuszony zaciągnąć) bezpośrednio w walucie mojego zobowiązania. Dzięki temu oszczędzam na tzw. spreadzie. Więcej na ten temat pisałem TUTAJ.

Dorastam do:
  • Podjęcia decyzji o nadpłacaniu mojego kredytu hipotecznego. Wiem, że powinienem, ale dotychczasowy kurs euro (choć teraz ostro spadł) powstrzymywał mnie przed tą operacją. Pewnie zrobię to niebawem :)
  • Robienia zakupów spożywczych w Internecie. Wiem, że taka opcja istnieje w Tesco czy Almie – jednak nigdy jeszcze nie zdecydowałem się na dokonanie transakcji w ten sposób. Moje obawy budzi zwłaszcza świeżość owoców i warzyw, o opłacalności tej operacji nie wspominając (jeszcze tego nie analizowałem).
I to chyba tyle – przynajmniej w tej chwili nic więcej nie przychodzi mi do głowy. Powiem Wam jednak jedno, że stosowane przeze mnie metody działają i naprawdę korzystnie wpływają na stan moich finansów. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie są one idealne i nie każdemu przypadną do gustu… ale być może ktoś z Was wprowadzi je do własnego życia.

Pozdrawiam serdecznie, Jacek

P.S. Jeśli podobał Wam się powyższy wpis podzielcie się nim ze swoimi znajomymi oraz polubcie stronę Celownika na Facebooku. Będę Wam ogromnie wdzięczny.

6 komentarzy:

  1. Oszczędzanie to nie taka prosta rzecz, jak się niektórym wydaje. Dobrze opisałeś te punkty dotyczące gonienia za nowościami czy kasą na wakacje. Dużo osób robi to bez pomyślenia, wydają, jakby mieli niekończące się źródło, a później zdziwieni, że brakuje na wyrównanie za wodę :). Ja również oszczędzam od jakiegoś czasu i niedługo będę w stanie zainwestować. Będą to najprawdopodobniej obligacje korporacyjne. Słyszałem o takich opierających się na rewitalizowaniu budynków i wygląda to ciekawie. Odnawiane budynki zyskują na wartości i to sporo, co przemawia wg mnie za pewnością takiej inwestycji. Nie będę musiał kasy chować po szufladach, a i będę mieć z tego zysk :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Kortin, też o tym słyszałem, ale to dla mnie trochę zbyt ryzykowne. Z obligacji korporacyjnych, to kupiłem sobie kilka lat temu papiery jednego z banków (kupon to 3,75 proc. + WIBOR 6M). W mojej ocenie są one dużo bezpieczniejsze a i odsetki całkiem spore. Pozdrawiam, Jacek

      Usuń
    2. Ja jednak pozostanę przy swoim stanowisku :). Wiadomo, obligacje korporacyjne zawsze niosą za sobą pewną dozę niepewności, ale powiedzmy szczerze, jeśli chodzi o finanse, nikt nam nigdy nie da 100% gwarancji :). A jednak co nieruchomości, to nieruchomości.
      Tak czy siak życzę dalszych pozytywnych wyników :)

      Usuń
    3. Dzięki i Tobie też... a powiedz mi jeszcze, czy te obligacje co zamierzasz kupić są jakoś zabezpieczone? Może dołożyłbym je do swojego portfela :)

      Usuń
    4. Te obligacje są tzw. niezabezpieczone, ale samym określeniem bym się tu raczej nie sugerował. Spółka odpowiada za emisje całym swoim majątkiem, więc koniec końców jest to rozwiązanie korzystne. Konkretnie spółka o której myślę nazywa się Horcus. Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. No i chyba po zysku - obligacje Horcus Investemnt Group SA okazały sie oszustwem, od jesieni nie płaca kuponów, nie wykupili kilku serii, nie odbieraja korespondencji, cały majątek to 1 ruina w Konstancinie a długów na kilkadziesiąt milionów

    OdpowiedzUsuń

 

Zastrzeżenie

Informacje przedstawione na tej stronie internetowej są prywatnymi opiniami autora i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715). Wszystkie decyzje inwestycyjne czytelnik podejmuje na własną odpowiedzialność.
 
Blogger Templates