Przed nami jeden z najfajniejszych okresów w roku, czyli wakacje. To właśnie w te dwa miesiące odpoczywamy, relaksujemy się, spędzamy czas z bliskimi i … wyjeżdżamy na różne eskapady. Dziś będę mówił (tfu raczej pisał) właśnie o tych ostatnich. Problem jaki chcę poruszyć dotyczy oczywiście pieniędzy, a dokładniej ich nagłego braku podczas przebywania na urlopie. Czy zdarzyła Wam się taka sytuacja? Czy zawsze dobrze zaplanowaliście swój wakacyjny budżet?
O tym, że czas wakacji to okres dość aktywnego wydatkowania pieniędzy nie trzeba nikogo przekonywać. W końcu co jak co, ale na urlopie przecież nie będziemy sobie niczego żałować, prawda? Oczywiście popieram takie podejście, ale oczywiście w granicach zdrowego rozsądku.
Planowanie to podstawa
Zanim wybierzemy się na swój wymarzony wyjazd wakacyjny powinniśmy (jak w codziennym życiu) ustalić kwotę jaką mamy zamiar wydać przebywając już na miejscu. Jest to niezwykle ważne, ponieważ w czasie beztroskiego wypoczynku nie myślimy racjonalnie i lekką ręką wydajemy kolejne stówki - a nie o to chodzi.
Zaplanowanie górnego limitu wydatków przed wyjazdem pełni rolę swego rodzaju kagańca, który dba o nasze finanse po powrocie. Dość często okazuje się bowiem, że wakacyjne wojaże tak mocno nadwyrężyły nasz portfel iż resztę miesiąca musimy przeżyć przy wykorzystaniu zewnętrznych źródeł finansowania (kredyt gotówkowy, limit w koncie, karta kredytowa). Brzmi znajomo, prawda?
Jaką kwotę zabrać na wakacje?
Na powyższe pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi, gdyż to zależy od indywidualnych preferencji każdego z nas. Do tego dochodzi jeszcze kwestia osiąganych dochodów oraz tego czy jesteśmy singlami czy może żyjemy w stałym związku. Należy jeszcze uwzględniać nasze dzieci, które jak wiadomo są istną studnią wydatków :)
W moim przypadku (przypominam, że jestem dość konserwatywny w finansach i nigdy nie lubiłem szastać pieniędzmi) sprawa wygląda tak:
Kiedy byłem singlem maksymalna kwota jaką przeznaczałem dziennie na wakacyjne wydatki wynosiła około 100 złotych. Czyli jadąc na 7 dni brałem ze sobą 700 złotych, jadąc na 10 dni zabierałem 1000 złotych.
Obecnie prowadząc wspólne gospodarstwo domowe powyższą kwotę należy pomnożyć razy dwa. Innymi słowy na dwie osoby trzeba przygotować minimum 200 złotych.
Jak jest się rodziną z dzieckiem (to mój obecny stan), to dzienny budżet powinien wynosić … ??? Nie wiem. Z racji tego, że mój syn ma dopiero 2 lata nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Zakładam, że na każdego podopiecznego również trzeba przyjąć wspomnianą stówkę.
Dlaczego do planowania wydatków przyjąłem tylko 100 zł dziennie?
Po pierwsze dlatego, że powyższa kwota nie uwzględnia kosztu noclegów i naszego dojazdu do danej miejscowości turystycznej - te zostały opłacone z innych środków przed wyjazdem.
Po drugie, wykupując noclegi wybieram kwatery ze śniadaniem - odpada mi koszt organizowania jednego posiłku.
Po trzecie, orientacyjny koszt obiadu w wakacyjnej miejscowości wynosi około 40 - 50 złotych. Przynajmniej tyle płaciłem za posiłek w Zakopanem podczas mojego ostatniego wypadu w góry.
Po czwarte, za pozostałe 50 złotych (tyle zostało po odjęciu wydatku obiadowego) bez problemu przygotujemy kolację, czy zjemy deser w pobliskiej kawiarni.
Na wszelki wypadek 100 złotych + 20 procent
Aby w pełni jednak korzystać z uroków wakacji do powyższych wyliczeń należy dodać pewien bufor bezpieczeństwa. U mnie wynosi on około 20 procent kwoty wyliczonej jako iloczyn liczby dni wyjazdu i wspomnianych już 100 złotych.
Na siedmiodniowy wyjazd zabieram więc:
- wydatki planowane 7 dni x 100 zł = 700 zł
- bufor bezpieczeństwa 700 zł x 20 proc. = 140 zł
Kwota do zabrania 140 zł + 700 zł = 840 zł
Te dodatkowe 140 złotych możemy wykorzystać na zakup biletu do muzeum, wstęp do parku, przejażdżkę motorówką czy inną wakacyjną atrakcję. Wybór jest dowolny.
Na zakończenie pragnę jeszcze raz zaznaczyć, że moje wyliczenia odnoszą się wyłącznie do mojej „chytrej” osoby, która mocno szanuje swoje pieniądze. W związku z tym, że każdy z nas jest inny powinien do powyższych wyliczeń przyjąć własną kwotę. Najważniejszym przesłaniem tego wpisu nie są bowiem moje wyliczenia a zasada, żeby na wakacje jechać z dobrze zaplanowanym budżetem!!!
Pozdrawiam Was serdecznie :)
Jacek
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
My teraz bierzemy równowartość naszej wypłaty, zawsze coś zostanie
OdpowiedzUsuńTo zależy ile kto zarabia ;)
UsuńJa polecam wziąć kartę z darmową wypłatą pieniędzy z bankomatów w kraju do którego jedziesz, a z domu wziąć jedynie tyle pieniędzy ile na pewno się wyda.
OdpowiedzUsuńSame darmowe wypłaty to nie wszystko. Do tego dochodzi jeszcze koszt przewalutowania. Dlatego czasem gotówka to najtańsza opcja.
Usuńja na tydzień biorę +- 1000 zł tak żeby na spokojnie można było się troszkę pobawić i nie oszczędzać, zazwyczaj i tak zostają pieniądze, które potem odkładam i i dorzucam do nich co wypłatę pieniądze i odkładam na kolejne wakacje :)
OdpowiedzUsuńI to jest bardzo dobre podejście :)
UsuńTo całkiem mądre podejście i chyba muszę z niego skorzystać na wakacjach. Chociaż ja nigdy nie pilnowałem tego i jakoś nie płakałem za bardzo gdy wchodziłem potem na konto ;) Może to dlatego, że po prostu starałem się zawsze nie wydawać pieniędzy na jakieś zbędne rzeczy.
OdpowiedzUsuńNa wakacjach dużo łatwiej jest wydawać pieniądze. Na każdym kroku stoją tzw. "kusiciele" - lody, gofry, zabawki, ubrania itd. Grunt to zachować czujność, tak jak Ty to robisz :)
UsuńJa tam wolę wziąć więcej i najwyżej trochę stracić bo na wakacje jadę się bawić a nie przejmować kasą.
OdpowiedzUsuńKażdy robi to co lubi :)
UsuńJa obecnie jak gdzieś jadę na wakacje to nie zabieram ze sobą zbyt dużo gotówki. Zdecydowanie bardziej wole transakcje bezgotówkowe, nie tylko na terenie Polski ale również na terenie UE.
OdpowiedzUsuńW sumie ceny wakacji i w kraju, i za granica malo sie roznia, chociaz w kraju wydaje mi sie ze mniej sie placi za jedzenie ;P ale tez w tym roku zastanawiam sie czy starczy nam kasy na wszystko, juz rozwazalam wziecie chwilowki np na vivus.pl, co sadzicie?
OdpowiedzUsuń