Ads 468x60px

.

05 stycznia 2016

Misselling, czyli bankowe absurdy produktowe

Witaj w nowym 2016 roku :) Mam nadzieję, że bąbelki po zabawie sylwestrowej już wyparowały z Twojej głowy. Dla mnie tegoroczna impreza była bardzo skromna - względy zdrowotne nie pozwoliły mi na zbyt duże szaleństwo - tak naprawdę to nie pozwoliły mi na żadną zabawę, ale nie to jest najważniejsze. Istotne jest to czego doświadczyłem w ostatnich dniach starego roku, a mianowicie otrzymałem specjalnie dla mnie dedykowaną ofertę, która okazała się gorsza niż standardowa dostępna dla wszystkich. Przypadek? Nie sądzę...

Dają, ale nie swoim

Tak się złożyło, że wraz z końcem roku zbiegło się zakończenie jednego z moich depozytów w Alior Banku - tak naprawdę to była to lokata założona jeszcze w Meritum, ale ten drugi bank należy teraz do "Panów w Melonikach". W związku z tym, że oferta oszczędnościowa Alior Banku nie do końca spełnia moje wymagania postanowiłem przelać swoje pieniądze do innej instytucji. Zanim jednak otrzymałem możliwość zatwierdzenia przelewu moim oczom ukazał się taki oto komunikat:



I w sumie to właśnie powyższe słowa sprowokowały mnie do napisania tego tekstu. A dokładniej stwierdzenie "skorzystaj z przygotowanej dla Ciebie dedykowanej oferty depozytowej...". Proponowana mi oferta specjalna to kwartalny depozyt z oprocentowaniem 2,5 proc. w skali roku. I nie chodzi mi nawet, że warunki tej lokaty odbiegają od rynkowej czołówki - nie trzeba się mocno wysilać, aby znaleźć produkty "dające" klientom 3 i więcej procent, ale o to, że w samym Alior Banku są lepsze depozyty.

Wystarczy spojrzeć na ofertę specjalną dostępną w tym banku, gdzie 120-dniowa lokata (czyli zaledwie o miesiąc dłuższa od tej, którą mi oferowano) jest oprocentowana na 2,70 proc. w skali roku. Czy mi jako stałemu klientowi (jestem związany z Meritum/Aliorem od ponad 3 lat) naprawdę nie należy się taki produkt? Najwyraźniej według produktowców tego banku - NIE, a szkoda. Wszyscy przecież wiedzą, że pozyskanie nowego klienta jest dużo droższe niż utrzymanie starego, ale co tam...

Kredyt zamiast lokaty

Opisując ofertę Alior Banku przypomniała mi sie sytuacja jaka miała miejsce w instytucji, w której posiadałem kiedyś ROR. Otóż zaoferowano mi wtedy zaciągnięcie kredytu gotówkowego w kwocie 5 tys. złotych na super uproszczonych zasadach, czyli na tzw. oświadczenie. Oferta pomimo, że wyglądała na bardzo atrakcyjną nijak się miała do mojej sytuacji finansowej, gdyż w tym samym momencie na moim koncie osobistym "leżała" gotówka w wysokości 7 tys. złotych. Miła Pani Konsultantka usilnie próbowała mnie przekonać abym spełnił swoje marzenia, wyjechał na wakacje, kupił co tylko mi się podoba itd. itd. - znacie to, prawda?

Co więcej, na moje stwierdzenie, że ja przecież mam na koncie więcej pieniędzy niż mi oferują i prędzej zainteresowany jestem lokatą niż kredytem - odpowiedziała, że w tej chwili może mi zaproponować tylko ... uwaga - pożyczkę gotówkową. Grunt to produkt dobrze dobrany do potrzeb klienta. Powyższa sytuacja miała miejsce w MultiBanku, który teraz działa już pod szyldem mBanku.

Oferują to czego już nie ma

Ostatni przykład też jest względnie świeży. Nie dalej jak miesiąc temu zadzwonił do mnie pan z Open Finance - tam 5 lat temu byłem sprawdzić oferty zobowiązań mieszkaniowych. Tutaj macie całą procedurę dotycząca tego jak szukać kredytu hipotecznego i na co zwracać uwagę zaciągając taki produkt.

Wróćmy jednak do tego telefonu z Opena. Miły Pan (oni zawsze są mili) zadzwonił do mnie z zaproszeniem, że chciałby przeanalizować moje obecne zobowiązanie hipoteczne i potem przedstawić mi lepsze i tańsze rozwiązanie. Początkowo miałem ochotę nawet przyjąć jego propozycję i "pobawić" się z jego wyliczeniami, jednak po głębszym zastanowieniu zrezygnowałem - w końcu nie jestem aż tak złośliwy. Poinformowałem go, że mój kredyt mieszkaniowy jest denominowany w euro i jeśli znajdzie mi teraz takie zobowiązanie to już do niego jadę. Po kilku chwilach ciszy (Pan zapewne sprawdzał dostępność hipotek walutowych) usłyszałem, że Open nie ma w ofercie takich zobowiązań i jedynym wyjściem jest zamiana na droższy produkt złotowy - na co oczywiście się nie zgodziłem.

Specjalnie dla mnie

Jeszcze jedną ciekawą sytuację miałem kiedyś z Citi Handlowym, kiedy to Pani Konsultantka zadzwoniła do mnie z propozycją specjalnie dla mnie przygotowanej karty kredytowej. Powiedziała mi jednak, że zanim przedstawi mi ofertę to musi ode mnie dostać kilka informacji: imię, nazwisko, pesel... STOP - skoro ma ofertę specjalnie dla mnie, to po co jej moje dane przecież chyba wie do kogo dzwoni, prawda?

Nie do końca jest to prawda, ponieważ Pani miała w bazie tylko numer telefonu (zresztą nie mój - tylko służbowy) i próbowała znaleźć naiwniaka (mnie) co udzieli jej wszystkich informacji.

Uważajcie na takie telefony, bo to nie tylko jawne wyłudzanie danych osobowych, ale także bezczelna próba sprzedania Wam produktów, których w ogóle nie potrzebujecie pod pretekstem, że to super indywidualna oferta przygotowana z myślą o Was.

Koniec

Kurczę, jakoś straciłem ciągłość myśli w tym nowym roku ;) Miałem zamiar napisać tekst o chybionych produktach bankowych a skończyło się na narzekaniu na Konsultantów. Ale jako, że jest to pierwszy wpis w 2016 r. mam nadzieję, że wybaczycie mi taki mały rozjazd tematyczny.

Pozdrawiam serdecznie i do następnego wpisu, Jacek

4 komentarze:

  1. wszyscy tak mówią, że są to oferty szyte na miarę, a jak przychodzi co do czego to lipa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie - wszyscy jesteśmy traktowani tak samo. Jest akcja na sprzedaż kredytów, banki wszystkim oferują kredyty. Bez względu na to czy ktoś ich potrzebuje czy nie.

      Usuń
  2. Banki to zlodziejskie instytucje, trzeba wrocić do skarpety !

    OdpowiedzUsuń

 

Zastrzeżenie

Informacje przedstawione na tej stronie internetowej są prywatnymi opiniami autora i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715). Wszystkie decyzje inwestycyjne czytelnik podejmuje na własną odpowiedzialność.
 
Blogger Templates