Ads 468x60px

.

25 lipca 2016

Wakacyjne pułapki finansowe

Ależ ten czas szybko leci - ani się obejrzałem a tu niedługo koniec lipca. W sumie nic w tym dziwnego, że początek wakacji minął mi tak szybko, gdyż spędziłem go na długo oczekiwanym (szczególnie przez mojego prawie trzyletniego syna) rodzinnym urlopie. Przemierzając różne zakątki naszego kraju zauważyłem, że w czasie wolnym dużo łatwiej wydajemy pieniądze aniżeli w innym okresie. Zapraszam do tekstu, w którym sprawdziłem jakie pokusy finansowe czyhają na przeciętnego turystę - czyli mnie :)

Tegoroczny urlop spędziłem w dwóch różnych regionach naszego pięknego kraju oddalonych od siebie o ponad 600 kilometrów. Co ciekawe, pomimo tak dużej odległości w obydwu miejscowościach oferowano podobne "atrakcje" turystyczne: zabawki, przekąski, wypożyczanie rowerów i sprzętu wodnego. Nawet ceny noclegów kształtowały się bardzo podobnie - około 80-90 zł za osobę.

Osoby przebywające na wakacyjnym wyjeździe (zwłaszcza rodzice z dziećmi) są narażone na wiele różnych "pułapek", których głównym zadaniem jest wyciągnięcie z naszych portfeli jak największej ilości gotówki. Do podstawowych "wysysaczy" pieniędzy zaliczamy między innymi:

- kolorowe stragany obwieszone zabawkami - nie dziwi Was, że przed każdym wejściem na plażę, deptak czy choćby główną ulicę w danej miejscowości jesteśmy atakowani przez stoiska oferujące różne wakacyjne pamiątki. Najczęściej są to kolorowe wisiorki, ubrania, akcesoria do opalania a także elementy najmocniej oddziałujące na nasze dzieci, czyli zabawki. Chyba nie muszę nikomu tłumaczyć, że ceny tych artykułów są nie tylko mocno przesadzone (czasem nawet dwukrotnie), ale także ich jakość często pozostawia wiele do życzenia.

- wysokie koszty wyżywienia - będąc w miejscowości turystycznej jesteśmy skazani (no chyba, że nocujemy w kwaterze z pełnym wyżywieniem) na zakup śniadań, obiadów i kolacji w lokalnych restauracjach czy barach. O ile posiłki poranne i wieczorne możemy ogarnąć kupując artykuły w tamtejszych sklepach, o tyle na obiad należy już iść do przysłowiowej knajpy. Koszt takiego posiłku w zależności od potrawy to około 30-50 zł/na osobę - wliczam w to jakąś zupę, drugie danie i napój.

- drogie i kaloryczne przekąski - na wakacjach po całym dniu "leniuchowania" często nadchodzi taka chwila, w której udajemy się na tzw. obchód miejsca w jakim wypoczywamy. Spacerujemy, oglądamy, czytamy historię danej miejscowości itd. Tak się składa, że podczas takiego "przeglądu" mijamy po drodze wiele budek oferujących gofry, lody czy też inne kolorowe przysmaki. Warto wiedzieć, że ceny tych rarytasów (szczególnie tych dostępnych na plaży) są mocno wyśrubowane, a sama ich konsumpcja negatywnie wpływa na nasz organizm. Nie oznacza to oczywiście, że sam nie zjadłem w tym roku żadnego gofra, czy jagodzianki - zjadłem i to całkiem sporo ;)

- bilety wstępu - często się zdarza, że na skutek załamania pogody nasz wymarzony urlop nie przebiega tak jakbyśmy tego oczekiwali. Wtedy w pośpiechu poszukujemy alternatywnych form rozrywki typu wizyty w muzeach, ogrodach zoologicznych czy innych lokalnych atrakcjach. Tak się składa, że wstęp do takich lokali najczęściej jest odpłatny - i bardzo dobrze, w końcu podmioty też muszą z czegoś żyć. Ale mam uwagi co do opłat "okalających" daną atrakcję. Czy wiecie, że w obydwu miejscowościach w jakich byłem trzeba było płacić za zaparkowanie samochodu? I to bez względu na to czy zatrzymałem się przy dojściu do plaży, czy na bocznej uliczce - to jakaś zmora, która sprawia, że koszty wypoczynku znowu rosną.

- kto ze sobą nosi nikogo nie prosi - choć to stare powiedzenie oczywiście dalej obowiązuje, to czasem trudno je zrealizować, ponieważ na wakacje nie da się zabrać wszystkiego. Dla mnie problem stanowi chociażby zwykły rower, którym można objeździć miejscowość do której się udaję. Dlatego też jestem poniekąd "skazany" na wypożyczenie sprzętu na miejscu. Koszt takiej atrakcji niby nie jest duży (około 5-8 zł za godzinę), to jednak korzystając z dwóch rowerów (ja i żona) przez kilka dni może uzbierać się z tego całkiem niezła sumka.

Wakacyjne wydatki to bardzo wdzięczny temat do opisywania - w sumie to mógłbym wymieniać je bez końca :) Celem dzisiejszego artykułu nie jest jednak całościowe przedstawienie tego tematu, tylko uzmysłowienie Wam, że takie obciążenia w ogóle występują i powinniście zwrócić na nie uwagę. Korzystanie ze wszystkich "atrakcji" jakie oferuje dana miejscowość turystyczna może być dla nas bardzo kosztowne.

Pozdrawiam i życzę Wam niezwykle udanych wakacji :)

4 komentarze:

  1. Ja już się przyzwyczaiłem do tego ze w wakacje zamiast oszczędzać, trzeba niestety trochę powydawać, tym bardziej jeśli ma się pod skrzydłami całą rodzinkę. Oczywiście trzeba te wakacyjny wydatki mieć pod kontrolą i nie wydawać gotówki byle gdzie na prawo i lewo. Przeważnie staram się na każdy większy wyjazd założyć sobie z góry budżet którego staram się nie przekraczać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mądre podejście. Planowanie to połowa sukcesu :)

      Usuń
  2. Również się przyzwyczaiłam do tego, że wydaję więcej w wakacje. I to nie na zabawki i pamiątki, ale właśnie na słodkie i słone przekąski, a także obiady. Też planuję większy budżet, ale nie tylko na urlop, ale na całe wakacje (kolonie dla dzieci, kieszonkowe dla nich itp.) i również jak Pan wyżej staram się go nie przekraczać. Jak na razie działa od kilku lat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grunt to być przygotowanym - wtedy na pewno nic nas nie zaskoczy :) Dzięki za komentarz.

      Usuń

 

Zastrzeżenie

Informacje przedstawione na tej stronie internetowej są prywatnymi opiniami autora i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715). Wszystkie decyzje inwestycyjne czytelnik podejmuje na własną odpowiedzialność.
 
Blogger Templates